Artykuły
Windows 7 - nadzieja dla UMPC?
Premiera Visty zrobiła olbrzymie wrażenie na zwolennikach pecetowego systemu Windows. Ciekaw jestem tylko w ilu procentach wrażenie to było pozytywne, a ilu użytkowników odświeżyło sobie przy okazji pracy z tym systemem swoją bazę słów uznawanych za wulgarne. Przyznam, że moje doświadczenia z Vistą były niezbyt dobre, a i tak obcowałem z tym systemem na dość wydajnym notebooku. Ponadto kilka dni temu bawiłem się Vistą na HTC Shift i jestem po prostu załamany wydajnością tego mikro peceta. Nie będę specjalnie rozpisywał się na temat pracy na UMPC kontrolowanym przez Windowsa XP - gdyż takie urządzenie było w moim posiadaniu przez kilka miesięcy. Powiem tylko tyle, że nawet jako przenośna maszyna do pisania z odpalonym Wordem, Outlookiem i kilkunastoma stronami otwartymi w IE, nie sprawuję się on wystarczająco dobrze. Vista akurat nic tutaj nie poprawia - efekt jest wręcz odwrotny. Czy coś w tej kwestii się zmieni? Czy dla osób dla których Linux czy Mac OS nie jest żadną alternatywą, będzie jeszcze nadzieja na wydajnego miniaturowego PC z dużym windowsem na pokładzie? Okazuje się, że zbawieniem może okazać się Windows 7, czyli następca Visty, znany również pod kodową nazwą Blackcomb lub Vienna. Kilkanaście dni temu miała miejsce konferencja, na której zaprezentowano m.in. kilka faktów na temat Windowsa 7. Słowem kluczowym jest tutaj MinWin - to wewnętrzna nazwa projektu, nad którym pracują programiści Microsoftu, którego zadaniem jest przygotowanie najbardziej wydajnego jądra systemu Windows, które stanowić będzie podstawę Windows 7. Witryny skupiające fanów UMPC szybko podjęły temat snując wizje specjalnej mobilnej edycji dużych okien, która oczywiście mocno okrojona, mogłaby w końcu pozwolić odetchnąć fanom kieszonkowych pecetów. Choć akurat są to czyste spekulacje, to jednak taka wersja Windowsa 7 zoptymalizowana dla UMPC być może pojawi się wraz z premierą tych okien. Kiedy to będzie? Jak wszystko dobrze pójdzie, to gdzieś w 2010 roku. Choć sparzyłem się do UMPC - przynajmniej urządzeń pierwszej generacji, takich jak Samsung Q1 czy ASUS R2H, to jednak idea posiadania wszystkich swoich ulubionych programów i potrzebnych plików "w kieszeni", nadal spędza mi sen z powiek. Jak tak sobie patrzę przykładowo na OQO E2, to przed skuszeniem się na ten niebywale urokliwy gadżet powstrzymują mnie chyba tylko trzy jego cechy, a mianowicie 2-godzinny czas pracy, ekran 800x480 i brak prawego ALTa na klawiaturze. Choć ten 1GB RAMu też mnie martwi - zapewne rozszerzenie będzie raczej niemożliwe. Potrzebowałbym raczej coś co wytrzymuje do 4-godzin w trybie "maszyny do pisania" (bez BT, WiFi itd) i oferuje rozdzielczość 1024x600. Na mniejszych ekranach niektóre Windowsowe aplikacje po prostu się "nie mieszczą", szczególnie przy pracy z wirtualną klawiaturą. Jest oczywiście jeszcze kwestia ceny, która w przypadku OQO E2 z 1.6GHz VIA C7M, 1GB RAMu, 32GB napędem SSD i Windows XP Tablet PC to nieco ponad 2.000 funtów brytyjskich (model z Vistą jest o 200 funtów droższy).
OQO E2
Przeżyłbym może kiepską wydajność UMPC, czy nawet ekran 800x480 punktów, gdyby tylko wracając do domu można było umieścić go w wygodnej stacji dokującej, posiadającej nie tylko wyjście na monitor, klawiaturę i mysz, ale jakiś slot na karty PCI, może dodatkowy dysk, a przede wszystkich dodatkowy CPU i więcej pamięci. Choć szczerze wątpię, że kiedyś doczekamy się takiego rozwiązania.
Stacja dokująca dla OQO E2 (jako opcja)
